Bieszczady w PRL-u, Krzysztof Potaczała

Książka Krzysztofa Potaczały to gratka nie tylko dla miłośników Bieszczad. Jej wyjątkowa wartość polega przede wszystkim na szczegółowym opisaniu przez autora kilkudziesięciu aspektów historii tego regionu Polski. Pozycja ta dostarcza szeregu interesujących informacji o ludziach, którzy ten dziki, trudny do zdobycia region oswoili ciężką pracą: o góralach z Zakopanego, przesiedleńcach, więźniach, aparatczykach, żołnierzach, myśliwych, kierowcach, kucharkach... Dzięki nim powstały m.in. obwodnica bieszczadzka oraz całe wioski, do których obecnie przez cały rok ściągają turyści. Opisany w książce świat, to świat męski, surowy, zasypany śniegiem, w którym królują wilki i niedźwiedzie :)

Przedstawione przez autora wydarzenia rozgrywały się w okresie od końca lat pięćdziesiątych, kiedy to ostatecznie ustalono przebieg południowo-wschodniej granicy Polski i rozpoczęto zasiedlanie i "cywilizowanie" Bieszczad, aż po lata osiemdziesiąte, kiedy dotarły tu protesty robotników. Książka składa się z dwudziestu jeden rozdziałów, z których każdy skupia się na innym temacie. Sięgając po tę książkę nie należy oczekiwać chronologicznej kroniki regionu. Autor we wstępie wyjaśnia: "To tylko garść spisanych wydarzeń, ale mam głębokie poczucie, że ważnych dla Bieszczadów, ukazujących je z różnych perspektyw; garść opowieści o ludziach pochodzących z odmiennych światów - od chłopów i robotników, po inżynierów i prominentów - lecz połączonych wspólnym losem. Wszyscy oni zapisali się w historii. [...] Jest to opowieść o zdobywaniu gór." 
Zawarte w tekście informacje Potaczała czerpał nie tylko z archiwów, bibliotek i starych dokumentów, ale głównie z rozmów z uczestnikami opisywanych wydarzeń. Ich osobiste, często bardzo subiektywne wspomnienia, nadały całości autentycznego bieszczadzkiego kolorytu i dostarczyły czytelnikowi informacji, których próżno szukać w innych książkach. Liczne czarno-białe fotografie stanowią doskonałe uzupełnienie tekstu, szczególnie istotne dla współczesnego czytelnika.

Najbardziej zaciekawiły mnie rozdziały o przyjaźni polsko-radzieckiej wyrażanej za pomocą organizowanych przez władze wieców i jarmarków, o absurdalnej akcji zmiany nazw tutejszych miejscowości przeprowadzonej w latach siedemdziesiątych oraz o filmowcach, dla których Bieszczady stanowiły wspaniałe filmowe kulisy.
Ponadto książka pozwala uzmysłowić sobie w jak ciężkich warunkach powstawała bieszczadzka infrastruktura, jak funkcjonował peerelowski system, jaką władzę nad człowiekiem ma natura w nieskalanej formie oraz jak pogmatwana historia wiąże się z tym regionem.

Nie mam uwag, jeśli chodzi o merytoryczną stronę tej pozycji. Dowiedziałam się z niej więcej, niż mogłam przypuszczać. Nie podobał mi się za to język autora ocierający się o naukowy. Chwilami tekst stawał się przez to po prostu nudny, a opisywane historie traciły pazur. Sporo w książce powtórzeń i niezwykle szczegółowych danych osobowych poszczególnych postaci, które utrudniają czytelnikowi odbiór tekstu.
Mimo to z zainteresowaniem sięgnę za jakiś czas po drugi tom, a miłośnikom Bieszczad i/lub historii serdecznie polecam.

Ocena: -5 / 6

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Nowe książki