Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2013

Warszawskie Targi Książki 2013

Obraz
Od mojej wizyty na tegorocznych Targach Książki mija dziś dokładnie tydzień, więc to najwyższa pora, żeby podzielić się wrażeniami i pochwalić nabytkami :) Generalnie uważam, że Targi na Stadionie Narodowym to świetny pomysł. Sporo miejsca, brak tłoku (przynajmniej w piątek po południu było przyjemnie luźno) i w każdej chwili można było przysiąść na trybunach by odsapnąć z widokiem na największy polski stadion i dach. TEN dach ;) Stoiska ustawiono na galerii, co pozwalało wygodnie odwiedzić je wszystkie po kolei spacerując w jedną stronę. W zakamarkach Pałacu dużo łatwiej było się pogubić. Mnóstwo książek dookoła, kilka stoisk o nic nie mówiących nazwach ze znudzonymi pracownikami, ale generalnie na Stadionie panowała fantastyczna atmosfera przyjazna molom książkowym. Promocje w wysokości od 20% do 30% na większości stoisk zachęcały do szaleństw, książki kupowane w pakietach były jeszcze tańsze, a jedną nawet dostałam w prezencie :) Jedyne, czego mi brakowało to kawiarenki, któr

Kiedy ulegnę, Chang-Rae Lee

Obraz
O wojnie koreańskiej (1950-1953) nie wiedziałam dotychczas zbyt wiele. Ani nie czytałam żadnej powieści, której akcja rozgrywałaby się w Korei. I tak przy okazji nasunęła mi się myśl, że my Europejczycy bardzo jesteśmy skupieni na własnych tragediach - znamy wiele faktów z historii obu wojen światowych, ale już dużo mniej wiemy o wojennych zawieruchach, które miały miejsce w oddalonych zakątkach globu. Nawet o tych, w których życie lub zdrowie straciło ponad milion ludzi. Dlatego bardzo ważne jest, że ukazują się na naszym rynku powieści takie jak ta, które pomagają wiele zrozumieć i rozszerzyć swój horyzont. Para głównych bohaterów Kiedy ulegnę wspomnianą wojnę wprawdzie przeżyła, ale odcisnęła ona na ich psychice ogromne piętno uniemożliwiając w zasadzie zbudowanie tzw. normalnego życia. June to młoda Koreanka, która straciła całą swoją rodzinę i w trakcie bezsensownej, zdawałoby się, samotnej wędrówki, na skraju fizycznego wycieńczenia poznała Hektora, amerykańskiego szeregowca

Poczet królowych polskich, Marcin Szczygielski

Obraz
Aby wyczerpująco opisać wrażenia po lekturze, muszę zdradzić co nieco z treści książki. A zatem lojalnie uprzedzam: jeśli ktoś jeszcze nie czytał, a zamierza i nie lubi zawczasu wiedzieć za wiele, niech sobie odpuści czytanie tego postu i zadowoli się stwierdzeniem, że powieść z kluczem Marcina Szczygielskiego jest fantastyczna i warto po nią sięgnąć. Poczet królowych polskich łączy w sobie elementy powieści historycznej i biografii, a zawiera przy tym zarówno wątki kryminalne, jaki i miłosne i obyczajowe. Ale może przejdę już do konkretów. Na pierwszych stronach powieści poznajemy główną bohaterkę numer jeden: Inę. Pierwowzorem jej postaci była przedwojenna aktorka teatralna i filmowa, Ina Benita , która prawdopodobnie zginęła podczas powstania warszawskiego w wieku zaledwie 32 lat. Powieściowa Ina (początkowo nosi imię Itka) jest kilkuletnią Żydówką, mieszka z rodzicami i polską gosposią oraz jej córką Manią w Warszawie do momentu pożaru, w wyniku którego trafia do ciotki, do

Córka markizy, Laurel Corona

Obraz
Właściwie, sądząc po opisie, jest to książka wprost stworzona dla mnie: historyczna powieść z akcją umiejscowioną w osiemnastowiecznej Francji, w której fakty zmyślnie połączone zostały z literacką fantazją, a całość opisuje losy niezwykłej kobiety. Mam na myśli główna bohaterkę, tytułową córkę markizy Émilie du Châtelet  noszącą imię Stanislas-Adélaïde (w skrócie Lili). Sama  Markiza  du Châtelet żyła we Francji i była jedną z najwybitniejszych kobiet oświecenia, zajmowała się matematyką i fizyką, prowadziła otwarty salon i przyjaźniła się z Voltairem.  Natomiast jej najmłodsza córka w rzeczywistości zmarła krótko po narodzinach. W swojej powieści Laurel Corona podejmuje literacką próbę rekonstrukcji losów młodej Lili. Po śmierci matki Stanislas-Adélaïde zamiast do klasztoru trafia pod opiekuńcze skrzydła przyjaciółki matki, Julie de Bercy, w której domu dorasta w towarzystwie jej córki Delphine. Dziewczyna chętnie czyta, zadaje wiele pytań i stara się poznawać otaczający ja świa

Miastowi. Slow food i aronia losu, Anna Kamińska

Obraz
Czasem ogarnia mnie wielka ochota, by rzucić wszystko w diabły i skacząc na głęboką wodę przenieść się gdzieś daleko. Do innego miasta, odległego kraju, na inny kontynent. Dokądś. Tam, gdzie jest inaczej niż TU. Znacie takie myśli? W swojej książce Anna Kamińska opowiada, lub pozwala innym opowiadać, historie ludzi, którzy takie marzenie urzeczywistnili. Porzucili wygodne i bezpieczne życie w mieście na rzecz przygody i wyzwania, jakim niewątpliwie jest dla współczesnego mieszczucha codzienność na wsi. Opisywane w książce historie są prawdziwe, tematycznie bardzo różnorodne, ale wszystkie (no, prawie wszystkie) w podobnym stopniu inspirujące. Podziwiałam zwłaszcza odwagę i determinację bohaterów oraz ich niezłomną wiarę w słuszność podjętej decyzji. Ludzie, których przedstawia czytelnikowi Kamińska w pewnym momencie życia porzucili metropolie i wybrali życie na głębokiej prowincji, często w najmniej zaludnionych regionach Polski, obywając się początkowo bez bieżącej wody, prądu c