Jak zawsze, Zygmunt Miłoszewski

Należę do fanek Miłoszewskiego jako autora serii z komisarzem Szackim. Przeczytałam wszystkie trzy części i jestem bardzo na tak. Czytałam też Bezcennego, który również przypadł mi do gustu.

Niecały rok temu ukazała się najnowsza powieść autora, zapowiadana jako komedia ironiczno-romantyczna z alternatywną historią Polski w tle. Od początku byłam sceptyczna, ale w końcu postanowiłam sprawdzić, jak i czy w ogóle spodoba mi się twórczość Miłoszewskiego niebędąca kryminałem.

Grażyna i Ludwik od ponad półwiecza są parą. Każdego roku uroczyście świętują swój pierwszy raz: kurczakiem z rożna, faworkami i winem. Oraz seksem rzecz jasna, który z roku na rok staje się coraz większym wyzwaniem, zwłaszcza dla Ludwika. Jednak tym razem wszystko jest inaczej: po upojnej nocy budzą się w obcym mieszkaniu, w dziwnym mieście i mają znowu młode ciała...
Są lata sześćdziesiąte. Warszawa częściowo w ruinie, częściowo odbudowana, pozbawiona Pałacu Kultury i Nauki wydaje się obca i nieprzyjazna. Grażyna i Ludwik starają się w tej nieznanej rzeczywistości jakoś odnaleźć. Odwiedzają zapamiętane z młodości miejsca i odnajdują przyjaciół z dawnych lat. Dla obojga jest jasne, że nie chcą wracać do swojego życia osiemdziesięciolatków. Mimo iż jako zgodne małżeństwo wspólnie przeżyli pół wieku, oboje korzystają z szansy przeżycia swojej młodości inaczej, niż za pierwszym razem. Jednocześnie bardzo im zależy, żeby w określonym czasie i miejscu odbyć stosunek seksualny i dać tym samym szansę przyjścia na świat swojemu synowi.

Zdecydowanie wolę Miłoszewskiego jako autora kryminałów. Pisarz ma niebywały talent do wymyślania kryminalnych zagadek i tworzenia napięcia, a jednocześnie doskonale opisuje społeczny kontekst kolejnych spraw prowadzonych przez Szackiego.
Natomiast w przypadku Jak zawsze nawala wszystko: ta historia jest zwyczajnie pozbawiona sensu.
Decydując się na umieszczenie akcji powieści w świecie alternatywnym, autor powinien zdawać sobie sprawę z trudności, jakie z takiej decyzji wynikają. Czytelnik oczekuje świata logicznego i spójnego w każdym detalu, który przekona go do stwierdzenia: tak to ma sens, tak też mogłoby być. Miłoszewski temu zadaniu niestety nie sprostał. Świat wykreowany w tej powieści jest bardzo powierzchowny i niedopracowany, a czytelnik nie otrzymuje odpowiedzi na nasuwające się pytania. Brak tej alternatywie solidnych podstaw i mocnego spoiwa. Na kolejnych stronach pojawia się mnóstwo szczegółów i kolejnych wątków, które prowadzą donikąd, a do głównej historii wnoszą jedynie chaos.
Nie dowiadujemy się ani w jaki sposób Grażyna i Ludwik przenieśli się w czasie, ani dlaczego tak się stało. Również zakończenie tej powieści było dla mnie rozczarowujące. Podczas lektury odczuwałam silny dysonans między lekkim podejściem bohaterów do zaistniałej sytuacji a opisywaną szarzyzną miasta i absurdem rzeczywistości, w jakiej się znaleźli.

Nie wiem też, jak można było wpaść na pomysł, że jest to komedia – ja nawet się podczas lektury nie uśmiechnęłam, a sceny, które w zamyśle autora miały być zabawne, mnie wydały się żałosne...

Szkoda czasu.

Ocena: 3/6

Komentarze

  1. Ja tez bardzo lubię książki Miłoszewskiego. Po tę miałam sięgnąć, ale ilość negatywnych recenzji skutecznie ostudziła mój zapał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz jak to jest, zawsze najlepiej samemu się przekonać. Moim zdaniem ona jest zwyczajnie słaba.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Nowe książki