Gdy panna Emmie była w Rosji, Harvey Pitcher

Zalazłam tę książkę podczas wakacyjnych podróży w księgarni położonej przy Rynku w Przemyślu. Notka na okładce oraz okoliczności, w jakich książka została napisana, skłoniły mnie do zakupu i natychmiastowego rozpoczęcia lektury. Lektury, która pod względem literackim łatwa i przyjemna nie była, ale dostarczyła mi mnóstwa nowych informacji o życiu szczególnej grupy zawodowej ;)

Tytułowa panna Emmie to Emmie Dashwood, jedna z dziesiątek, a może nawet setek angielskich guwernantek, która zdecydowała się na wyjazd za chlebem do carskiej Rosji i podjęcie pracy w arystokratycznej rosyjskiej rodzinie. Oprócz panny Emmie poznajemy kilka innych młodych kobiet, które wybrały się w podróż do obcego kulturowo kraju i zamieszkały w Moskwie lub Sankt Petersburgu. Ich barwne historie składają się na niezwykły dokument burzliwych czasów napisany z fascynującej  perspektywy.
Książka dostarcza wyczerpujących informacji nie tylko na temat codziennej pracy Angielek, ale dokładnie opisuje tę tak charakterystyczną, chociażby dla wiktoriańskich powieści, grupę zawodową i jej przedstawicielki. Autor tłumaczy wiele zjawisk charakterystycznych dla ówczesnego społeczeństwa i wyciąga wnioski z opisywanych wydarzeń, z którymi nie zawsze się zgadzałam, ale które warto było poznać. Charakterystyka arystokracji rosyjskiej stanowiąca tło opisywanych wydarzeń dodatkowo urozmaica lekturę.
Niebezpieczne czasy rewolucji październikowej przedstawione zostały przez autora jak ekscytująca przygoda, a nie czasy terroru, które kosztowały życie tysięcy ludzi. Choć paradoksalnie ten lekki ton narracji współgra z niefrasobliwością, jaką często charakteryzowały się mieszkające w Rosji Angielki przekonane, że włos im z głowy nie spadnie - w końcu są obywatelkami Imperium Brytyjskiego...

Niepodważalnym atutem tej pozycji jest fakt, że napisana została już w 1977 roku (polskie wydanie pochodzi z  tego roku). Harvey Pitcher zdobywał mianowicie informacje nie tylko w bibliotekach i archiwach, ale przede wszystkim w rozmowach z samymi zainteresowanym, które charakteryzowała fantastyczna pamięć :) Dzięki temu książka zawiera wiele osobistych historii i barwnych anegdot.

Momentami można się jednakże w tekście pogubić, jako, że brakuje mu przejrzystej struktury. Tekst podzielony jest wprawdzie na tematyczne rozdziały, ale autor co rusz opisuje losy innej guwernantki, wprowadza nowe postacie lub powraca do tych już w książce przedstawionych, co powoduje chaos utrudniający czytanie. Ponadto zapomniano chyba poddać książkę korekcie. Masa błędów stylistycznych, kalki językowe i niezrozumiałe zdania wywołują irytację podczas lektury.

Zainteresowanym tematem mimo to polecam!


Ocena: 4+/6

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Nowe książki