Odłamki, Ismet Prcić

Na debiutancką powieść Ismeta Prcicia trafiłam w bibliotece przypadkowo. Dzięki temu przeczytałam wypełnioną emocjami historię o dorastaniu w ekstremalnych warunkach.
Zawierająca liczne elementy autobiograficzne powieść Odłamki została napisana w ramach terapii autora. Jest to bardzo szczere i bezpośrednie, czasem zabawne, czasem przerażające, spojrzenie na wojnę w byłej Jugosławii.

Główny bohater powieści Ismet mieszka z bratem i rodzicami w Tuzli, niewielkiej miejscowości położonej w północnej części obecnej Bośni i Hercegowiny. W 1992 roku w jego nudnawe życie nastolatka brutalnie wkracza wojna. Z dnia na dzień zmienia się całe życie rodziny, która na różne sposoby radzi sobie z nową rzeczywistością. Z biegiem czasu Ismet trafia jako uchodźca wojenny do Ameryki Północnej, gdzie kompletnie nie potrafi się odnaleźć w obcej pod wieloma względami kulturze.

Od pierwszej strony uwagę czytelnika przykuwa barwny i żywy język powieści, której akcja toczy się szybko, mimo iż napisana została w formie wspomnień głównego bohatera. Całość składa się z literackich odłamków, niechronologicznych fragmentów. Stopniowo wyłania się z nich obraz nieszczęśliwego, straumatyzowanego młodego mężczyzny, którym targają wyrzuty sumienia, bo przeżył wojnę i uniknął bezpośredniej walki. Taka struktura dodatkowo podkreśla emocjonalne rozchwianie głównego bohatera i chos panujący w jego głowie i w sercu. Czytamy o sielskim dzieciństwie, ucieczce i powrocie do rodzinnego miasta i aktywnym udziale w teatralnym projekcie, który umożliwił Ismetowi wyjazd do USA. Tekst Prcica charakteryzują szczere, osobiste przemyślenia i bardzo indywidualne spojrzenie na wojnę.   

Początkowa euforia, z którą przewracałam kolejne strony, pod koniec książki nieco opadła. Autor trochę mnie zmęczył coraz bardziej chaotycznym stylem narracji i niezbyt udanym zakończeniem. Mimo to uważam, że jest to dobra książka, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Książka na wskroś współczesna, która bardzo dosadnym językiem opisuje piekło jednostki w kraju ogarniętym wojną. W dodatku okazuje się, że wyjazd z kraju nie zawsze jest lekarstwem dla straumatyzowanej duszy - bardzo aktualny temat, nie sądzicie?

Ocena: -5/6

Komentarze

  1. Akurat piszę o tym samym problemie w ostatniej recenzji: wojna nigdy się nie kończy dla ludzi, którzy brali w niej udział... Geograficzna ucieczka na drugi koniec świata niczego nie zmienia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda. Wojna jest dla wszystkich jej uczestników, cywilów i żołnierzy, koszmarnym, traumatyzującym doświadczeniem.
      Niestety ludzie nie mądrzeją i ciągle dochodzi do nowych konfliktów w różnych miejscach na świecie...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Nowe książki