Zakupy majowe
I jak tam Kochane minął Wam maj?
W mojej biblioteczce przybyło tym razem 18 książek...
Pierwszy stos to głównie nowości, ale nie tylko:
- Macocha, czyli dalszy ciąg przygotowań do Big Booka,
- Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry wiadomo,
- Rottenberg i Wanat - popłynęłam w bliskie memu sercu klimaty berlińskie (Wanat już przeczytana, recenzja niebawem) :)
- Dalej mamy przygotowanie do urlopu, czyli Nad Niemnem (kto zgadnie, dokąd się wybieram?),
- oraz zachwalana tu i ówdzie powieść Oskar i Lucynda.
Po prawej ustawiłam ciężki kaliber: trzy książki Mikołaja Grynberga o polskich Żydach oraz Teraz 43 - Losy autorstwa Magdaleny Kicińskiej.
Drugi stos to efekt spotkania z Ewą Wanat w Berlinie połączonego z faktem, że spotkanie to odbywało się w księgarni :)
W prezencie urodzinowym dla męża kupiłam niemieckie wydania Króla Twardocha oraz Fałszerzy pieprzu Moniki Sznajdermann. Dobre i ważne książki mamy w domu w obu wersjach językowych :))
Dla siebie wybrałam, z polecenia miłej sprzedającej, W oparach absurdu Tuwima i Słonimskiego (jako ponadczasowy komentarz do dobrej zmiany) oraz wywiad-rzekę z Agatą Bielik-Robson Żyj i pozwól żyć.
Na koniec zamówienie ze składnicy księgarskiej, które zrobiłam głównie po ty, by w końcu mieć Berlin Alexandry Richie (tak wiem, znowu ten Berlin...). Spontanicznie zdecydowałam się na reportaż o wyspie Man, przepełnioną absurdem opowieść o powojennej Polsce i drugą o powojennym Hamburgu, kolejny tom z Serii z miotłą oraz opowiadania Etgara Kereta (moje pierwsze).
Myślę, że maj mogę uznać za bardzo owocny :))
W mojej biblioteczce przybyło tym razem 18 książek...
Pierwszy stos to głównie nowości, ale nie tylko:
- Macocha, czyli dalszy ciąg przygotowań do Big Booka,
- Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry wiadomo,
- Rottenberg i Wanat - popłynęłam w bliskie memu sercu klimaty berlińskie (Wanat już przeczytana, recenzja niebawem) :)
- Dalej mamy przygotowanie do urlopu, czyli Nad Niemnem (kto zgadnie, dokąd się wybieram?),
- oraz zachwalana tu i ówdzie powieść Oskar i Lucynda.
Po prawej ustawiłam ciężki kaliber: trzy książki Mikołaja Grynberga o polskich Żydach oraz Teraz 43 - Losy autorstwa Magdaleny Kicińskiej.
Drugi stos to efekt spotkania z Ewą Wanat w Berlinie połączonego z faktem, że spotkanie to odbywało się w księgarni :)
W prezencie urodzinowym dla męża kupiłam niemieckie wydania Króla Twardocha oraz Fałszerzy pieprzu Moniki Sznajdermann. Dobre i ważne książki mamy w domu w obu wersjach językowych :))
Dla siebie wybrałam, z polecenia miłej sprzedającej, W oparach absurdu Tuwima i Słonimskiego (jako ponadczasowy komentarz do dobrej zmiany) oraz wywiad-rzekę z Agatą Bielik-Robson Żyj i pozwól żyć.
Na koniec zamówienie ze składnicy księgarskiej, które zrobiłam głównie po ty, by w końcu mieć Berlin Alexandry Richie (tak wiem, znowu ten Berlin...). Spontanicznie zdecydowałam się na reportaż o wyspie Man, przepełnioną absurdem opowieść o powojennej Polsce i drugą o powojennym Hamburgu, kolejny tom z Serii z miotłą oraz opowiadania Etgara Kereta (moje pierwsze).
Myślę, że maj mogę uznać za bardzo owocny :))
Berlin mam i czekam niecierpliwie na 2. tom.
OdpowiedzUsuńDeutsche nasz i Macocha przyjadą do mnie za kilka dni.
Nad Niemnem wręcz wielbię miłością przeogromną.
A Grynberg czeka w całości na moment, gdy będę gotowa na lekturę.
Czyli jednak mamy BARDZO podobny gust czytelniczy :)
UsuńJa tylko marzę o tym, by mieć więcej czasu na czytanie tych wszystkich wspaniałości :))