Blog osławiony między niewiastami, Artur Andrus

Grubaśna księga autorstwa mistrza Andrusa towarzyszyła mi przez wiele tygodni. Leżała na nocnej szafce i mogłam ją sobie podczytywać po kawałeczku, dawkując przyjemność. Ale jak to w życiu czytelnika bywa każda, nawet najcięższa cegła kiedyś się skończy pozostawiając po sobie pustkę, którą jak najszybciej należy zapełnić nowa cegłą lub cegiełką....

Ale wracając do Andrusa, przyznać muszę, że nie jestem, ba nawet nie zamierzam być obiektywna. Twórczość literacką pana redaktora z Trójki uważam za jak najbardziej udaną i bezkrytycznie oceniam ją na piątkę z plusem. Choć wolę pana Andrusa na żywo, w Trójce w rozmowach z zaproszonymi do radia gośćmi czy dzwoniącymi do redakcji słuchaczami, to możliwość sięgnięcia po zbiór jego tekstów pozwoliła mi się zapoznać z szeroką gamą jego codziennych zainteresowań oraz form literackich, jakie uprawia :)

W zbiorze tym znajdziemy m.in. teksty z bloga autora, wiersze, felietony, powieść w odcinkach o baronowej Marlene von Kopf bis Fuss oraz kopie tekstów piosenek (także tych szturmem zdobywających listę przebojów Trójki) pisane odręcznie, bardzo ładnym, powiedziałabym nawet dziewczęcym charakterem pisma.
Uwielbiam Andrusa za jego zmysł obserwacji, abstrakcyjne skojarzenia oraz ironiczne podejście do siebie i otaczającej rzeczywistości. Autor potrafi niemal z niczego stworzyć interesujący, a do tego często zabawny tekst. Inspiracją dla niego są ogłoszenia prasowe bądź szyldy reklamowe, rozmowy ze słuchaczami, kolory, reklamy i tysiące innych rzeczy i sytuacji, czyli jednym słowem otaczający nas świat. Inteligentnie, zabawnie i zaskakująco. Mnie się podobało i czekam na więcej. Polecam!

Ocena: 5+/6
 
WYZWANIE 2012
Książki z mojej półki

Cel: 20
Przeczytanych: 12

Zostało: 8

Komentarze

  1. Ładnie tu u Ciebie w nowym miejscu ;)
    Też lubię andrusową autoironię, szczególnie na temat flegmatyzmu :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Firdygauko! Dziękuję - też mi się podoba ;) To był główny powód moich przenosin - teraz mogę sama projektować wygląd bloga, wykorzystując przy tym własne zdjęcia i pomysły. A to całkiem niezła frajda!
      Myślę, że pojęcie "andrusowa autoironia" powinno trafić do słownika języka polskiego i zyskać definicję na wikupedii :))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Nowe książki