Tancerka z Kairu, Deanna Cameron

Niby nie powinno się oceniać książki po okładce, ale czasami nie da się inaczej. Zwłaszcza, jeśli różowo-kiczowata fotografia odzwierciedla przeciętnie opowiedzianą historię wyblakłych postaci, jak w tym wypadku.

A szkoda, bo zadatków na naprawdę dobrą powieść było sporo. Po pierwsze czas i miejsce akcji. Czyli Chicago w roku 1893, czas otwarcia Wystawy Światowej. Wyjątkowy okres dla miasta, jego mieszkańców, tysięcy gości oraz przybyszów z całego świata, którzy swoją obecnością uświetnili Wystawę. Wśród nich były m.in. egipskie tancerki brzucha, których występy i skąpe stroje w ówczesnej epoce budziły zgorszenie i protest "prawych obywateli". Inspiracją dla autorki była żyjąca wtedy tancerka Little Egypt, o której do dziś krąży wiele legend i niesamowitych opowieści. Dodatkowym plusem wydawał mi się także motyw orientalnego tańca i historie wykonujących go kobiet.
Niestety mimo tak obiecujących motywów, Tancerka z Kairu okazała się rozczarowaniem.

Główną bohaterką powieści jest młodziutka i niezwykle naiwna Dora Chambers, która po poślubieniu sporo starszego od siebie bankiera porzuciła rodzinne strony by wieść życie statecznej damy z tzw. wyższych sfer. Aby przypodobać się mężowi i zyskać stosowną pozycję w "towarzystwie" Dora staje się członkinią "Pań Zarządzających". Jej pierwszym zadaniem jest nadzór nad występami egipskich tancerek i dopilnowanie, by dostosowały się one do stawianych im wymagań odnośnie stroju i erotycznych ruchów na scenie. W trakcie spełniania swych obowiązków młoda Amerykanka odkrywa w sobie miłość do tańca i namiętność do egzotyki. Jednocześnie pozna głęboko ukrywaną tajemnicę swojego pochodzenia.

Powieść ma niezwykle banalny przebieg i ani przez moment nie zaskakuje. Akcja toczy się miarowo, brak w niej prawdziwych emocji, zaangażowania bohaterów. Rozterki głównej bohaterki swoją naiwnością budzą irytację, a dodatkowo, podobnie jak zachowanie jej męża i dam z towarzystwa, są przewidywalne. Stworzone przez autorkę postacie są białe albo czarne, nie ma nic pomiędzy. Zmarnowany potencjał. Można sobie darować.

Ocena: 3-/6

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Kocie oko, Margaret Atwood