Czarny jak ja, John Howard Griffin

Kim był człowiek, który w gorącym okresie walki o równouprawnienie, w 1959 roku, zdecydował się na zmianę koloru skóry na czarny, by jak najwiarygodniej sportretować codzienne życie Afroamerykanów na południu USA?

John Howard Griffin urodził się w 1920 r. w Teksasie. Od najmłodszych lat odnosił sukcesy w naukach ścisłych i jako piętnastolatek doszedł do wniosku, że amerykański system szkolnictwa nie ma mu nic do zaoferowania. Ubłagał rodziców, by kupili mu bilet na statek i wyruszył do Francji. Po ukończeniu tam liceum podjął studia na Akademii Medycznej. Podczas wojny przyłączył się do francuskiego ruchu oporu i pomagał w ratowaniu żydowskich rodzin. W 1941 r. wstąpił do amerykańskiej armii i kilka lat później, wskutek wybuchu bomby, na dziesięć lat stracił wzrok. W tym czasie napisał powieść i podręcznik dla osób widzących na temat relacji z niewidomymi. Trzeba przyznać, że to biografia niebanalna. A najciekawsze jeszcze przed nim!

Pod koniec lat pięćdziesiątych ten niezwykły mężczyzna na kilka tygodni przeszedł na drugą stronę: z białego, czterdziestoletniego Amerykanina, przedstawiciela klasy średniej o wyższym wykształceniu stał się niewidzialnym Murzynem, który w najzwyklejszych codziennych sytuacjach musiał uważać, kalkulować i niejednokrotnie obawiać się o własne zdrowie lub nawet życie. Najprostsze czynności, jak korzystanie z toalety, czy saturatora z wodą, albo kupno posiłku, okazywały się nagle logistycznymi wyzwaniami i zmuszały go niejednokrotnie do wielokilometrowych wędrówek w kurzu i upale.

Życie na każdym kroku przypomina im, że są gorsi. Nie da się na to uodpornić - na uprzejme odmowy, kiedy szukasz lepszej pracy; na to, że nazywają cię czarnuchem, małpą, brudasem; że musisz mijać większość toalet i restauracji, a korzystać tylko z miejsc przeznaczonych dla takich jak ty. Każde takie przypomnienie dotyka do żywego, pogłębia ranę. (str. 67)

Ale Griffin osiągnął swój cel: przeniknął do świata ciemnoskórych Amerykanów. Nie tylko poznał ich myśli i poglądy, ale na własnej skórze przekonał się czym jest wszechobecny rasizm i jakie wywołuje emocje. Uczucia strachu, gniewu, frustracji, niepewności, upokorzenia i bezsilności na zmianę towarzyszyły mu w tej podróży na południe. Gryffin dość szczegółowo opisuje te wyczerpujące emocjonalnie stany i stara się wytłumaczyć, jak kolor skóry wpłynął na niego, jako na człowieka. Bardzo interesujące!

Byłem tym samym człowiekiem, niezależnie od koloru skóry. Ale kiedy stawałem się biały, otrzymywalem braterskie uśmiechy i przywileje od białych, a nienawistne spojrzenia i niechęć od czarnych. Kiedy zaś byłem Murzynem, biali patrzyli na mnie, jakbym był śmieciem, podczas gdy czarni traktowali mnie z wielką życzliwością. (str. 157)

W książce Czarny jak ja Griffin opisał swoje przeżycia podczas tego eksperymentu, a uczynił to w sposób niezwykle szczery i bezpośredni. Mój egzemplarz pełen jest zakreśleń i podkreśleń, bo tekst wypełniony jest wieloma mądrymi zdaniami, które warto zapamiętać. Ten reportaż jest świetnie napisany, więc czyta się go błyskawicznie, choć często musiałam robić przerwy, by zastanowić się nad ludzkim okrucieństwem. Niejednokrotnie podczas lektury do głowy przychodziła mi myśl, że  sytuacje podobne do opisywanych w książce mają miejsce również dziś, nie tylko w USA, ale także w Polsce (wystarczy Afroamerykanów zamienić na uchodźców, gejów czy Żydów).
Z drugiej strony ta książka uświadamia nam, że jednak sporo się w ciągu ostatnich 60 lat zmieniło. W końcu w USA do niedawna rządził ciemnoskóry prezydent, a wiele tematów związanych z historią niewolnictwa, walki o wolność i prawa obywatelskie po latach milczenia w końcu trafiło do debaty publicznej. Oczywiście wiele jest jeszcze w kwestii prawdziwego równouprawnienia do zrobienia, ale warto sobie uświadomić, jak głębokie podziały charakteryzowały amerykańskie społeczeństwo zaledwie pół wieku temu. 

Po publikacji serii artykułów, które poprzedziły wydanie książki, udzieleniu dziesiątków wywiadów w prasie, radiu i telewizji i wreszcie po ukazaniu się Czarnego jak ja, Griffin stał się dla zwolenników segregacji jednym z głównych „wrogów rasy”. Jednocześnie został znawcą tematu i ekspertem: wygłosił ponad tysiąc dwieście wykładów, w których tłumaczył, jak niewiele biali mieszkańcy USA wiedzą o codzienności czarnych, o ich problemach i odczuciach związanych z rasizmem. Do śmierci angażował się w walkę o równouprawnienie i był laureatem licznych nagród. Obecnie jego książka, którą sprzedano w wielomilionowych nakładach, jest w USA lekturą obowiązkową w wielu szkołach. W Polsce, takie jest moje wrażenie, relacja Griffina nie zdobyła należnej jej uwagi. Jest to lektura absolutnie obowiązkowa!

Czarna skóra, Południe - to tylko szczegóły. Prawdziwa jest uniwersalna opowieść o ludziach, którzy niszczą ciała i dusze innych ludzi - niszcząc przy tym samych siebie - z powodów, których nikt do końca nie rozumie. To opowieść o prześladowanych, oszukanych, wzbudzających lęk i odrazę. Równie dobrze mógłbym być Żydem w Niemczech, Meksykaninem w niektórych stanach USA albo przynależeć do jakiejkolwiek innej "gorszej" grupy. Tylko szczegóły byłyby różne, historia pozostałaby taka sama. (str. 9)

Ocena: 6/6

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Ostatni kucharz chiński, Nicole Mones