Zapachy miast, Dawid Rosenbaum

Mam tę książkę na półce już od paru lat i pamiętam, że swojego czasu bardzo zależało mi na tym, by ją zdobyć i przeczytać. Kusząca wydała mi się przede wszystkim wizja odkrywania świata poprzez zmysł węchu. Chciałam poznać odpowiedzi na umieszczone na okładce pytania: Jak pachną najpiękniejsze zakątki świata? Jak pachną ulice Paryża po deszczu? A szaszłyk z ananasem czy kawa z bajglem na 5-th Avenue? gdyż brzmiały niebanalnie i obiecywały oryginalne podejście do tematu podróżowania i oswajania nowych, obcych miejsc.
Po lekturze okazało się jednak, że absolutnie nie jest to książka dla mnie.

W krótkich, nieco chaotycznych, tekstach autor opisuje swoje wrażenia z pobytu w takich miastach jak Londyn, Rzym, Moskwa, Nowy Jork, Amsterdam, Paryż czy Sankt Petersburg, a przewodnikiem w tych podróżach jest jego nos. Autor sili się przy tym na oryginalność i podkreśla swoje obycie w świecie, co momentami bywa nawet zabawne, ale generalnie bardzo mnie wynudziło.

Moim zdaniem teksty Rosenbauma przepełnione są banałem i powtarzalnością. Nie dowiedziałam się z nich niczego nowego i miałam nieustanne wrażenie, że książkę tę możnaby napisać nie ruszając się zza biurka - nie ma w niej nic odkrywczego. Brakuje w niej  zachwytu nad światem, autentycznej ciekawości i chęci całkowitego zanurzenia się w klimat odwiedzanego miasta. Rosenbaum podkreśla, że nie jest turystą, a podróżnikiem. Niestety z jego książki to nie wynika, a powierzchowność i sztampowość, z jakimi traktuje miasta i ich mieszkańców są wręcz odpychające.

Sięgając po tę ksiażkę spodziewałam się esejów na konkretny temat: poznawania i odkrywania obcych miejsc oraz przemyśleń dotyczących tego wyjątkowego stanu, jakim jest podróżowanie. Tymczasem Rosenbaum najchętniej pisze o sobie - Paryż czy Amsterdam stanowią jedynie tło dla jego osobistych wynurzeń. Ponadto uważam, że szczegółowe opisy kontaktów autora z poznawanymi mężczyznami są nie na miejscu (gdyby opisywał swoje uniesienia z kobietami też uznałabym, że nie należy o nich wspominać w książce). Ponadto bardzo irytował mnie jego snobistyczny i egzaltowany styl, momentami ocierający się o grafomanię.

Być może odebrałam tę książkę tak negatywnie, bo byłam już w większości opisywanych przez autora miejsc, a ich klimat i wyjątkowość odbierałam zupełnie inaczej niż on. Mam też inne podejście do podróżowania i czego innego oczekuję od książek na ten temat. Jednym słowem Zapachy miast były dla mnie rozczarowaniem i puszczę je dalej w świat. Być może trafią do bardziej przychylnego im czytelnika.

ocena: 3/6

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Ostatni kucharz chiński, Nicole Mones