Imigracje, Kaja Malanowska

Po opowiadania sięgam dość rzadko – zdecydowanie bardziej wolę powieści. Obszerne, wciągające historie, które towarzyszą mi przez wiele dni, a czasem nawet tygodni. Jednak tym razem dałam się zauroczyć okładce :)

Ten niewielkich rozmiarów tomik przywiozłam z Targów Książki w Warszawie w 2014 lub 2015 r. Kupiłam go całkiem spontanicznie, przyciągnęła mnie minimalistyczna, błękitna okładka z ptakiem i tytuł, po którym spodziewałam się czegoś innego niż to, co otrzymałam. Odczytałam go bowiem dosłownie i oczekiwałam historii wyraźnie skupionych wokół motywu podróży, uczucia obcości w innym kraju, czy braku porozumienia z osobami innych nacji.

Tymczasem autorka podeszła do tematu bardziej uniwersalnie i rozszerzyła granice pojęcia imigracja, prezentując utwory różnorodne, ale posiadające jeden wspólny mianownik: kompletne wyobcowanie i nieprzystosowanie narratorek do otaczającej je rzeczywistości.
Domyślam się, że w tych historiach jest wiele elementów autobiograficznych, a podróż jest jedynie pretekstem do opisania emocjonalnego wycofania i zagubienia. W tych minimalistycznych portretach uwiecznione zostały osoby, które można określić jako dziwne, lub może nawet ekscentryczne: warszawska drag queen, zdziwaczały ojciec-podróżnik, czy despotyczna szefowa laboratorium to tylko niektóre z nich.

Jest to zbiór z pewnością interesujący i warty uwagi, ale nie porywający. Nie zaiskrzyło między nami ani na poziomie językowym, który uważam za dość przeciętny, ani na poziomie emocji, gdyż zbyt silny wydał mi się dystans, który autorka stworzyła między swoim tekstem, a jego odbiorcami. Niektóre opowiadania zaczynały się bardzo obiecująco: zapraszały mnie do ciekawego świata i zapowiadały niebanalną opowieść. Niestety na obietnicy się kończyło, gdyż żadne z nich nie wywarło na mnie wrażenia, a czasem wręcz wywoływało uczucie znudzenia, czy zniecierpliwienia.
Muszę też przyznać, że w kilka dni po skończeniu lektury nie bardzo mogę sobie przypomnieć, o czym były poszczególne opowiadania, ani wskazać swojej ulubionej historii. Żadna z nich nie dotarła do mnie naprawdę, żadna nie pozostawiła wyraźnego śladu. Szkoda.

Ocena: 4/6

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Nowe książki