Sprawa Einsteina, Philipp Sington


W Philipie Singtonie zakochałam się na zabój już jakiś czas temu, w trakcie lektury jego debiutanckiej powieści pt. Złoto Zoi. Doskonale pamiętam szczególną atmosferę mrocznej tajemniczości, która tak mnie wtedy zachwyciła. Jak tylko usłyszałam o polskim wydaniu kolejnej powieści autora nie czekałam długo, zamówiłam i ... odstawiłam na półkę, gdzie spędziła kilka miesięcy. Aż w końcu przyszła jej pora: zdecydowałam się zabrać ją w wakacyjną podróż, przekonana, że sięgam po literacki pewniak. I co? Singtonowi niestety nie udało się oczarować mnie z taką mocą jak za pierwszym razem (może na tym polega urok pierwszych razów...), ale jego książka z pewnością zasługuje na miano dobrze opowiedzianej, oryginalnej historii, po którą warto sięgnąć. Już samo miejsce i czas akcji, które wybrał autor, są gwarancją interesującej literackiej przygody.

Sington zabiera nas bowiem do Berlina, roku 1933. Głównym bohaterem powieści jest lekarz psychiatra Martin Kirsch. Młody, zaangażowany doktor ma ustabilizowaną sytuację życiową: satysfakcjonującą pracę, piękną narzeczoną z tzw. dobrej rodziny oraz widoki na równie świetlaną przyszłość. Z pozoru więc wszystko gra. Jednak w głębi duszy ten młody mężczyzna nosi smutek po śmierci młodszego brata, który poległ w pierwszej wojnie światowej oraz własne, traumatyczne wspomnienia z frontu.

Pewnego dnia w lesie, między Poczdamem, a Berlinem, odnaleziona zostaje nieprzytomna, naga, młoda kobieta niezwykłej urody. Nie ma przy sobie dokumentów, a jedyną rzeczą mogącą dopomóc w identyfikacji jest znaleziona przy niej ulotka informująca o wykładzie Alberta Einsteina. To właśnie przez ten skrawek papieru żądni sensacji dziennikarze nadają odnalezionej kobiecie pseudonim Dziewczyna Einsteina. Po odzyskaniu przez nią przytomności okazuje się, że pacjentka, która trafiła do szpitala dr Kirscha, cierpi na amnezję. Nie pamięta ani swojego nazwiska, ani okoliczności w których znalazła się w lesie.
Podczas odwiedzin u chorej Matin Kirsch stwierdza, że kilka dni wcześniej miał okazję tańczyć z nieznajomą.... Zauroczony jej osobą i zaintrygowany całą sprawą lekarz rozpoczyna prywatne śledztwo.

Obok sprawnie poprowadzonego wątku głównych bohaterów w książce warto zwrócić uwagę na liczne wątki poboczne. Informacje, postaci czy wydarzenia, które fantastycznie oddają atmosferę życia w mieście, w którym już za chwilę władzę nad Niemcami obejmie Hitler i jego poplecznicy. To właśnie ta "obudowa" podobała mi się najbardziej. Jednym z poruszonych przez autora tematów jest kwestia losów pacjentów szpitali psychiatrycznych, którzy począwszy od roku 1933 najpierw byli przymusowo sterylizowani, a potem systematycznie mordowani, by zachować czystość krwi..
W pełen zachwyt nad książką nie popadłam głównie ze względu na nieco dziwne i niezbyt przekonywujące zakończenie. Ponadto automatyczne porównywanie Sprawy Einsteina ze wspomnianym na początku posta fantastycznym Złotem Zoi wypadło zdecydowanie na korzyść tej drugiej powieści.

Na stronie internetowej autora wyczytałam, że w kwietniu 2012 w Wielkiej Brytanii ukazała się jego najnowsza książka pt. The Valley of Unknowing, która, mam nadzieję, niebawem zostanie wydana także  Polsce. Tak to już jest, że zaliczam Singtona do moich prywatnych literackich odkryć i zwyczajnie mam do niego sentyment :)

Ocena: 5/6

WYZWANIE 2013
Książki z mojej półki

Przeczytanych: 11
Zostało: 14
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Kocie oko, Margaret Atwood