Blogotony, Inga Iwasiów

"Tak czy owak, drodzy państwo, czytać trzeba. Ja, dajmy na to czytam bez przerwy, kompulsywnie, namiętnie ze zrozumieniem i bez zrozumienia. Na sen i na dobry dzień. W wannie i w poczekalni. Pod prysznicem i przy śniadaniu. Tak dużo, że mam pewne trudności z wygospodarowaniem czasu na pisanie, jako że oderwanie się od czytania, konieczne przy pisaniu tekstu własnego, sprawia mi ból." (str. 295)

Po skończonej lekturze mój egzemplarz Blogotonów upstrzony jest kolorowymi karteczkami znaczącymi strony z cytatami wyrażającymi szczególnie celne opinie, z którymi w pełni się zgadzam lub nawet identyfikuję (jak ten powyższy). Opinie te dotyczą głównie literatury i jej historii, są wyrazem miłości autorki do książek, ale poruszają także temat feminizmu, m.in. w literaturze. W tekście znajdziemy również odrobinę prywatnych spraw i uzyskamy wgląd w codzienne życie i pracę polskiej profesorki.

Po pierwsze podziwiam Ingę Iwasiów za jej odwagę. Odwagę w przełamywaniu stereotypów, w bronieniu swojego zdania i walce o istotne dla niej sprawy. Jej sposób patrzenia na świat przez feministyczne okulary i wrażliwość na panującą w Polsce nierówność między kobietami i mężczyznami są mi bliskie i jestem dumna z takich kobiet, jak Inga Iwasiów, które walczą na pierwszej linii frontu, narażając się na głupie komentarze, nieuzasadnioną krytykę, a nawet werbalne ataki ze strony niedouczonych często ignorantów. Tym bardziej podziwiam jej decyzję o założeniu bloga. No bo tak szczerze, ile polskich wykładowczyń i ilu wykładowców pisze bloga? Łamie konwencje, porzuca typowo naukowy styl i po prostu bloguje, szukając bezpośredniego kontaktu z odbiorcą?

Po drugie niezwykle przyjemnie było czytać wartościowe merytorycznie teksty o literaturze i jej historii. Wiele się z Blogotonów dowiedziałam, a zdobywaniu nowej wiedzy towarzyszyło miłe uczucie, że jej źródłem jest tekst, któremu bliżej do dobrego szkolnego podręcznika, a nie do artykułów z pism ilustrowanych. Związki między pisarzami, ich inspiracje, różnice w statusie piszących kobiet i mężczyzn - to tylko niektóre interesujące tematy. Ponadto Inga Iwasiów poleca swoje ulubione lektury. Pisze o książkach aktualnie czytanych, o laureatach Nike oraz o książkach dla niej szczególnie ważnych.

Po trzecie autorka jest spostrzegawczą obserwatorką. Będąc często w podróży ma liczne okazje do porównań i wyciągania wniosków na temat m.in. Polski i jej obywateli. Pozwala czytelnikowi zajrzeć do światka naukowego, poznać codzienne profesorskie obowiązki i rozterki.

I wreszcie po czwarte i ostatnie, Inga Iwasiów jest obłędnym molem książkowym, czyta mnóstwo, z małymi przerwami na inne przyziemne czynności. Czyta nie tylko literaturę fachową, ale jak już wspomniałam, jest na bieżąco z aktualnie wydawanymi powieściami, reportażami i biografiami. Na potwierdzenie jeszcze jeden cytat, z którym chwilowo bardzo się identyfikuję, leżąc zasmarkana na kanapie w towarzystwie ... siedmiu książek:
"Ostatnio miałam takie ciągi czytelnicze w czasach szkolnych. Zamiast iść na lekcje, podawałam się bez walki kolejnej anginie, obłożona książkami leżałam w łóżku, jadłam w łóżku, zapominając o odrabianiu zadań domowych, niepokojach uczuciowych, a często nawet o kąpieli. Takie dni w piżamie, zapachu własnego ciała, w świecie narracji. Co czytałam? Kto by pamiętał, brnęłam przez klasykę, zakazane powieści, sagi, fantastykę. W takich ciągach najlepiej sprawdzają się grube powieści, poezja, esej czy opowiadanie potrzebują innego otoczenia, innego stanu skupienia." (str. 317)

Na początku trudno mi było nadążyć za stylem autorki. Mimo, iż poszczególne teksty mają tytuły i teoretycznie poświęcona są danemu tematowi, autorka często zbacza z toru, pojawiają się wtrącenia i dygresje. Jej teksty nie charakteryzują się uporządkowaną strukturą, ale płyną wartkim nurtem, jak myśli. Po oswojeniu się z takim sposobem pisania, łatwiej mi było podążać wytyczonym przez Iwasiów szlakiem.


Wielokrotnie podczas czytania myślałam, jak fantastycznie byłoby być studentką pani prof. Ingi Iwasiów. Jeśli miałabym jeszcze kiedyś studiować, to możliwość regularnych spotkań z taką osobą zadecydowałaby o wyborze Szczecina...

Ps. Pani Ingo - wybieram się na Targi Książki do Warszawy i bardzo chciałabym tam Panią spotkać!

Ocena: 5/6

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Kocie oko, Margaret Atwood