Fatum i furia, Lauren Groof
Tytuł, na który w minionych tygodniach natknął się chyba każdy mól książkowy regularnie odwiedzający książkowe blogi.
"Ulubiona powieść Baracka Obamy w ubiegłym roku" - to m.in. tym zdaniem umieszczonym na okładce wydawca reklamuje tę pozycję .
Cóż, uległam reklamie. Nie pierwszy zresztą raz.
Książkę kupiłam i przeczytałam. Szału nie było, ale przyznać muszę, że Lauren Groof ciekawie opisała historię pewnego małżeństwa udowadniając, że jeden związek to zawsze DWA punkty widzenia. Ok, Groof uczyniła to w niezwykle dobitny sposób, co tylko podkręca atrakcyjność książki i trzyma czytelnika w napięciu do ostatniej strony.
Pierwsza część powieści to wesja jego. Lancelota. Chronologiczna narracja wprowadza nas, czytelników, w dzieciństwo bohatera, trudny okres dojrzewania w internacie, studia oraz małżeństwo z Mathilde. Lotto najpierw próbuje swoich sił jako aktor, by ostatecznie osiągnąć ogromny sukces jako dramatopisarz. Jest pewnym siebie, przekonanym o swojej wyjątkowości egocentrykiem. Jego opowieść jest monotonna, momentami nawet nudna i przewidywalna. Mimo bujnej przeszłości bohater wielokrotnie podkreśla swoją miłość do żony, najcudowniejszej kobiety na świecie.
Po przeczytaniu historii Lotta pomyślałam sobie: no dobra, Groff, co teraz? Zaskoczysz mnie?
TAK, zaskoczyła i to jak. Już początek opowieści Mathilde jest niezwykle dramatyczny. A potem już tylko niespodzianka goni niespodziankę. Poszarpana, chaotyczna chronologia odzwierciedla złożoność charakteru bohaterki. Tragiczne wydarzenie z dzieciństwa, które zmienia życie dziewczynki, wyjazd do babki, później do wuja i okres studiów. Aż wreszcie w jej życiu pojawia się ON: Lancelot.
Swoją książką Groof udowadnia, że ludzie potrafią spędzić ze sobą całe życie kompletnie siebie nawzajem nie znając i nie rozumiejąc. Myślę, że w tym właśnie tkwi jej sukces.
W jednym z ostatnich wydań Wysokich obsasów zamieszczono krótką rozmowę z autorką, która wprowadziła mnie w głęboką konsternację. Lauren Groof mówiła bowiem o tym, że uczuciem kierującym postępowaniem Mathilde był gniew. Natomiast moim zdaniem jej siłą napędową był strach i ogromne poczucie samotności... Ale to już temat na osobną dyskusję...
Niełatwo pisać o tej powieści, nie zdradzając faktów z życia bohaterów. Dlatego najlepiej sami sięgnijcie po Fatum i furię, by wyrobić sobie opinię o tej dość kontrowersyjnie przyjętej powieści.
Ocena: 4+ / 6
"Ulubiona powieść Baracka Obamy w ubiegłym roku" - to m.in. tym zdaniem umieszczonym na okładce wydawca reklamuje tę pozycję .
Cóż, uległam reklamie. Nie pierwszy zresztą raz.
Książkę kupiłam i przeczytałam. Szału nie było, ale przyznać muszę, że Lauren Groof ciekawie opisała historię pewnego małżeństwa udowadniając, że jeden związek to zawsze DWA punkty widzenia. Ok, Groof uczyniła to w niezwykle dobitny sposób, co tylko podkręca atrakcyjność książki i trzyma czytelnika w napięciu do ostatniej strony.
Pierwsza część powieści to wesja jego. Lancelota. Chronologiczna narracja wprowadza nas, czytelników, w dzieciństwo bohatera, trudny okres dojrzewania w internacie, studia oraz małżeństwo z Mathilde. Lotto najpierw próbuje swoich sił jako aktor, by ostatecznie osiągnąć ogromny sukces jako dramatopisarz. Jest pewnym siebie, przekonanym o swojej wyjątkowości egocentrykiem. Jego opowieść jest monotonna, momentami nawet nudna i przewidywalna. Mimo bujnej przeszłości bohater wielokrotnie podkreśla swoją miłość do żony, najcudowniejszej kobiety na świecie.
Po przeczytaniu historii Lotta pomyślałam sobie: no dobra, Groff, co teraz? Zaskoczysz mnie?
TAK, zaskoczyła i to jak. Już początek opowieści Mathilde jest niezwykle dramatyczny. A potem już tylko niespodzianka goni niespodziankę. Poszarpana, chaotyczna chronologia odzwierciedla złożoność charakteru bohaterki. Tragiczne wydarzenie z dzieciństwa, które zmienia życie dziewczynki, wyjazd do babki, później do wuja i okres studiów. Aż wreszcie w jej życiu pojawia się ON: Lancelot.
Swoją książką Groof udowadnia, że ludzie potrafią spędzić ze sobą całe życie kompletnie siebie nawzajem nie znając i nie rozumiejąc. Myślę, że w tym właśnie tkwi jej sukces.
W jednym z ostatnich wydań Wysokich obsasów zamieszczono krótką rozmowę z autorką, która wprowadziła mnie w głęboką konsternację. Lauren Groof mówiła bowiem o tym, że uczuciem kierującym postępowaniem Mathilde był gniew. Natomiast moim zdaniem jej siłą napędową był strach i ogromne poczucie samotności... Ale to już temat na osobną dyskusję...
Niełatwo pisać o tej powieści, nie zdradzając faktów z życia bohaterów. Dlatego najlepiej sami sięgnijcie po Fatum i furię, by wyrobić sobie opinię o tej dość kontrowersyjnie przyjętej powieści.
Ocena: 4+ / 6
Dokładnie tak samo myślałam kończąc pierwszą część książki! :D Nie spodziewałam się, że autorka będzie w stanie ująć resztę historii tak, żeby zrobić na mnie wrażenie, a jednak. Do tego zachwyciłam się językiem. Jak dla mnie - powieść idealna.
OdpowiedzUsuńNo tak, w sumie to powieść, której głównym atutem jest kontrast pomiędzy piewszą i drugą częścią. Kontrast dotyczący postaci, języka, chronologii oraz spojrzenia na wspólne życie i motywów kierujących małżonkami....
UsuńWarto przeczytać po prostu :)
Pozdrawiam!