Magnolia, Grażyna Jeromin-Gałuszka

Kilka lat temu czytałam powieść tej autorki pt."Kobiety z Czerwonych Bagien" i do dziś pamiętam ciepło i kobiecą mądrość, jakimi wypełnione były strony. Przekonana o wysokich umiejętnościach pisarskich autorki oraz po lekturze wielu pozytywnych recenzji postanowiłam sięgnąć po Magnolię

Cóż, dzwoneczki ostrzegawcze powinny były się odezwać najpóźniej w momencie, w którym się okazało, że tytułowa Magnolia to pensjonat na końcu świata...
Położony jest on wprawdzie nie na Mazurach, ale w Bieszczadach, a nowe życie na prowincji rozpoczyna nie kobieta po czterdziestce i rozwodzie, ale mężczyzna (pozostałe cechy się zgadzają), mimo to powieść jest tak schematyczna i przewidywalna, a postacie płaskie i mało interesujące, że moje rozczarowanie okazało się spore. Nic mnie w tej książce nie zaskoczyło, mnogość wątków i chaotyczna narracja umęczyły w związku z czym przyjemności z lektury miałam naprawdę niewiele. Może po prostu wyrosłam z tego typu książek?

Od jakiegoś czasu mam w głowie myśl, żeby zrobić przerwę w korzystaniu z biblioteki. Po każdej wizycie przynoszę z niej bowiem nowości, których okładki znam z blogów. Ich przeglądanie działa trochę jak reklama telewizyjna: widziałam okładkę na wielu internetowych stronach, ludzie pisali, ze miło się czyta, to co mi szkodzi? Wypożyczę.
Często jednak rezenzje pisały osoby, które otrzymały książkę od wydawnictwa i wypadało im napisać coś miłego, albo po prostu mają inny czytelniczy gust niż ja. Podczas akcji promocyjnej dany tytuł czyta i poleca wielu blogerów, stąd pojawia się u mnie uczucie, że koniecznie trzeba o niego sięgnąć.
Tymczasem na regale mam na oko jakieś 500 książek, w tym biografie, reportaże, literaturę faktu, a przede wszystkim dużo dobrych, niebanalnych powieści, w tym sporo moich ulubionych, historycznych. Wiele z nich kupiłam pod wpływem opinii blogerów, których literacki gust, a także wiek jest zbliżony do mojego.

Po co ten wywód? Ano postanowiłam doczytać ostatnie tomy z biblioteki, oddać je i do końca roku czytać jedynie własne książki. A deklarację tę wpisuję na blogu, aby nabrała urzędowego charakteru i pomogła w realizacji tego zamierzenia :) Będę zdawać relację z postępów...

Ocena: 3/6

Komentarze

  1. Książki nie czytałam, twórczości pisarki również nie znam... I szczerze mówiąc z trudem przychodzi mi przekonywanie się do nieznanych mi autorów.
    Co do opinii-recenzji pojawiających się książek, trzeba patrzeć na nie z przymrużeniem oka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj na moim blogu ;)
      Ja chętnie poznaję nowych autorów, o ile ich książki spełniają kilka warunków...
      Jeśli chodzi o opinie-recenzje, to masz rację. W przypadku książek, które zamierzam kupić, zawsze porównuję recenzje i czytam opisy. Ale podczas wizyt w bibliotece decyzja, którą książkę zabrać do domu zapada zazwyczaj pod wpływem impulsu...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Nowe książki