Białe trufle, N. M. Kelby

Auguste Escoffier był mistrzem klasycznej kuchni francuskiej i autorem książek kucharskich, które w swoim czasie zrewolucjonizowały podejście do gotowania i do jedzenia. Był także ekscentrycznym mężem i ojcem, a większość życia spędził z dala od rodziny, poświęcając cały swój czas i energię pracy, a od czasu do czasu także miłosnym aferom.
W wydanej pod koniec stycznia powieści Białe trufle N.M. Kelby uczyniła z Escoffier'a głównego bohatera i przedstawiła w niej swoją wersję życia słynnego kucharza.

Auguste'a i jego schorowaną żonę poznajemy u schyłku ich życia pewnego gorącego i aromatycznego lata na początku lat trzydziestych. Delphine prawie nie opuszcza sypialni, Escoffier spędza dnie na rozpamiętywaniu przeszłości. W ogromnym domu roi się od ich dzieci i wnucząt, ale jedyną osobą, która troszczy się o regularne posiłki dla domowników jest Sabine - nowa służąca do złudzenia przypominająca z wyglądu wielką miłość Escoffiera Sarę. Walcząc z niedołęstwem i starością wielki kucharz próbuje przywrócić domowej kuchni blask z dawnych dni i przekazać Sabine część swojej ogromnej kulinarnej wiedzy. Opisy leniwych dni w La Villa Fernand uzupełnione są fragmentarycznymi wspomnieniami z życia głównego bohatera i stanowią fascynującą lekcję historii sztuki kulinarnej.

Białe trufle to lektura idealna na lato i to nie tylko dlatego, że na jej stronach przelewa się schłodzony szampan, a w jednym z rozdziałów poznajemy historię słynnego lodowego deseru o nazwie melba. Opowieści zawarte w tym tomie snują się leniwie i nieśpiesznie, strony wypełnia aromat gotowanych potraw, a leniwa atmosfera willi Escoffier'ów w Monte Carlo zachęca do odpoczynku na tarasie z widokiem na połyskujące w oddali morze...
I tak, zdaję sobie sprawę, że jest to kolejna, świetnie wypromowana, książka na temat popularnych ostatnio w Polsce kulinariów (jak np. książki wokół Julii Child). Ale dałam się jej zauroczyć i z przyjemnością poznałam historię niebanalnego człowieka, którego ogromna dyscyplina, talent oraz skłonność do eksperymentów miały tak niebywały wpływ na europejską kuchnię. Polecam i życzę smacznego!

Ocena: 5/6

Komentarze

  1. Okładka wygląda smakowicie! Po samej lekturze zapewne przytyłabym kilkanaście kilogramów. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez obaw :)
      Jedną z licznych zalet książek jest fakt, że można się nimi objadać do woli :)
      Polecam, do doskonała lektura na lato!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Kocie oko, Margaret Atwood