W ciemność, Anna Bolavá

Dawno nie czytałam książki, która by tak mnie uwiodła swoim specyficznym, dusznym klimatem i to mimo faktu, iż główna bohaterka to zupełnie nie moja bajka.

I od niej może zacznę - od Anny Bartákovej, kobiety w nieokreślonym wieku między trzydziestką, a pięćdziesiątką, o niejasnej rodzinnej przeszłości, zarabiającej na życie tłumaczeniami pisemnymi, mieszkającej samotnie w chacie na wsi i opętaniej manią zbierania ziół.

Jest czerwiec, czas w roku najbardziej intensywny dla zielarki. Na wsi jest parno i gorąco, w powietrzu bzyczą tysiące owadów, a ona każdego ranka wsiada na zdezelowany, stary rower i pędzi z rozwianymi włosami przed siebie, by narwać kwiatów lipy, dziewanny, czy gałązek skrzypu polnego, które właśnie się pojawiły w jej tylko znanych miejscach. Kobieta całe dnie spędza w samotności na łąkach, polach, nad rzeką, czy na własnym strychu. Zrywa zioła, sortuje, suszy, pakuje i co wtorek zawozi do skupu.

Gdzieś tam w tle przewijają się inne, mniej lub bardziej realne, postacie: były mąż, były teść, kuzynko-sąsiadka zza płotu, przyjaciółka-aptekarka, pracownicy skupu - jednak żadnej z tych osób Anna nie wpuszcza do swojego świata. Jest ogarnięta chęcią zbieractwa i pełna nieufności wobec innych. W swoich, często pochopnych ocenach, popada w paranoję i doszukuje się złych intencji u otaczających ją osób, np. przy ważeniu ziół i wypłacie pieniędzy za jej zbiory....
Do końce nie wiemy, dlaczego wybrała życie w samotności, dlaczego rozstała się z mężem, co się stało z jej rodzicami i czy miała albo ma rodzeństwo. Pozostają nam jedynie domysły, że przeszłość Anny musiała być trudna, bo tylko tak można wytłumaczyć jej osobliwy sposób bycia.

W ciemność to doskonale napisana i skonstruowana, wyjątkowo oryginalna opowieść o obsesji i samotności, ale przede wszystkim o kompletnym braku umiejętności poradzenia sobie z traumą. Kolejne rozdziały książki noszą nazwy roślin, zbieranych w danym czasie przez Annę. Opowieść Bolavy przepełniona jest szelestem i zapachem ziół, nocnymi odgłosami dochodzącymi ze strychu, letnią burzą nadciągającą z nienacka. Świat wykreowany przez autorkę swoją senną, wiejską atmosferą bardzo przypominał mi drugą połowę lat osiemdziesiątych i leniwe letnie dni spędzane z dala od miasta. A główna bohaterka jest uosobieniem tej prowincji: samotna wariatka, która mówi do siebie i otaczających ją roślin, nie je, nie chce od nikogo pomocy i powoli, sama dla siebie, chce przeżyć życie po swojemu.

Świetna, gęsta i zaskakująca proza. Zdecydowanie warto!

Ocena: 5+/6

Komentarze

  1. Z recenzji wynika, że bohaterka żyje w bardzo nietypowy sposób... Zachęciłaś mnie, poszukam tej książki. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Nowe książki