Delhi. Stolica ze złota i snu, Rana Dasgupta

Rana Dasgupta urodził się w Wielkiej Brytanii. Jego matka jest Angielką, a ojciec Hindusem. Autor wychował się w Cambridge i studiował w Oksfordzie. W 2000 roku zamieszkał w Delhi, gdzie napisał monumentalną biografię tego miasta, za którą w 2017 r. otrzymał Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego.

Reportaż autora składa się z dwóch części. Po pierwsze mamy tu do czynienia z opisem historii Delhi oraz całych Indii, zwłaszcza po drugiej wojnie światowej. Autor szczegółowo opisał rozpad Indii po wycofaniu się angielskich kolonizatorów oraz wszystkie dramatyczne konsekwencje tych zmian politycznych.
Owe historyczne informacje, momentami nieco nużące, przeplatane są wywiadami z mieszkańcami miasta, których głównym tematem są pieniądze. Dasgupta rozmawiał przede wszystkim z indyjskimi przedsiębiorcami, milionerami, albo nawet miliarderami żyjącymi we własnym świecie luksusu i wielkich karier, kierującymi się na co dzień zasadami obowiązującymi jedynie ich klasę społeczną.

Podczas gdy pierwsze rozmowy wydawały mi się fascynujące, głównie dlatego, że opisują świat kompletnie mi nieznany, to po jakimś czasie poczułam się nieco znudzona. Wynikało to ze zbytniego podobieństwa między kolejnymi osobami i poruszanymi w rozmowach tematami. Wyjątek stanowią relacje rodzin pacjentów szpitali w Delhi, których bliscy umarli, pozostawiając horrendalne długi za leczenie. System opieki zdrowotnej jest w tym kraju katastrofalny, a na prawdziwą pomoc mogą liczyć jedynie osoby posiadające pieniądze. I to w dużych ilościach. Interesujące wydały mi się także opowieści o codzienności ludzi żyjących w slamsach, o rozwoju tych dzielnic i problemach, z jakimi się borykają oraz o osobach im pomagających. Niestety było ich zdecydowanie za mało w stosunku do reszty.

Z książki Dasgupty wyłania się bardzo jednolity obraz Delhi, w który ciężko mi uwierzyć. Autor za bardzo skupił się na jednej grupie społecznej – tutejszych bogaczy – a pominął inne tematy, które oddałyby różnorodność i złożoność tego wielomilionowego miasta. Odnosiłam momentami wrażenie, że reporter przyjechał do Indii z określonym planem na napisanie tej książki i tak bardzo się go trzymał, że nie tylko dobierał wyłącznie takich rozmówców, którzy potwierdzali jego tezy i założenia, ale i zapomniał rozejrzeć się wokół, by zauważyć i opisać także inne, mniej spektakularne, ale bardziej różnorodne, efekty transformacji.

Dla zainteresowanych Indiami będzie to z pewnością interesująca lektura, a innym życzę sporo wytrwałości.

Ocena: 4+/6

Komentarze

  1. Słabo skoro autor skupia się na kaście bogaczy. Przecież Indie są tak różnorodne. poza tym owych bogaczy jest minimalna grupa. Większość to jednak średniacy, biedacy, wykluczeni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z książki wynika, że jest tych bogaczy więcej niż nam się wydaje, mimo to jest to tylko jerna grupa społeczna w Indiach. Szkoda, że autor tak bardzo się na niej skoncentrował, że dla innych już zabrakło miejsca w jego reportażu...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instrukcja nadużycia, Alicja Urbanik-Kopeć

Chrapiący ptak. Rodzinna podróż przez stulecie biologii, Bernd Heinrich

Nowe książki